Close
Do trzech razy chardonnay

Do trzech razy chardonnay

Chardonnay to najpopularniejsze białe wino, znane na całym świecie. W zależności od warunków, w jakich jest uprawiane, oferuje różne smaki: w ciepłych krajach owocowe tropikalne, w chłodniejszych – bardziej cytrusowe. Kiedy jest najlepsze? Na to pytanie nie ma odpowiedzi. Nasi eksperci zachęcają jednak, by je odkrywać, i radzą, jak to robić. Polecamy wywiad z Mają Waligórą i Wiesławem Wysokińskim.

Lubicie chardonnay? Za co?

Wiesław Wysokiński: Ja je kocham za Chablis. To jedno z najpiękniejszych win. To taka pierwsza liga, flagowe wino Francji. Spośród wszystkich białych szczepów winnych chardonnay najlepiej potrafi się dostosować do każdego klimatu. Przystosuje się i do klimatu górskiego w Mołdawii, i do tropików w Kalifornii. I to jest jego największa zaleta.

Maju, a Ty lubisz chardonnay?

Maja Waligóra: Chardonnay ma tysiące twarzy, w zależności od miejsca pochodzenia czy sposobu wytworzenia. Każdy może znaleźć coś dla siebie. Na przykład kalifornijskie chardonnay, szczególnie z beczki, takie jak First Press, to idealne wino dla osób, które przechodzą od win półwytrawnych do wytrawnych. Albo Woodhaven, także z Kalifornii, jest bezpieczne, doskonałe jako początek przygody z charodnnay.
Wiesław: Z każdych warunków potrafi wydobyć coś dobrego. Ostatnio próbowałem ,,w ciemno” chardonnay z południa Francji, z Langwedocji. Byłem pewien, że to wino nowoświatowe – dużo owoców tropikalnych, brak mineralności, zupełnie inny styl niż wina francuskie. Można być doświadczonym sommelierem i dać się w ten sposób zaskoczyć.

Co jeszcze może być zaskakującego w tej odmianie? Czy można je pić i o tym nie wiedzieć?

Wiesław: Myślę, że wiele osób pijących Chablis nie wie, że to chardonnay.
Maja: Jest jeszcze Szampania, gdzie chardonnay jest jednym z głównych lub – jak w Blanc de Blanc – jedynym szczepem. Są też wina, szczególnie z Burgundii, na przykład Puligny Montrachet, w których kontekście słowo chardonnay w ogóle się nie pojawia.
Wiesław: Świetne chardonnay powstaje w Austrii, nazywa się tam Morillon. To unikat. Nawet w Polsce kilku producentów próbuje wytwarzać chardonnay.

Czy pamiętacie, jakie odczucia towarzyszyły waszemu pierwszemu kieliszkowi chardonnay?

Maja: Ja miałam szczęście zupełnie nieświadomie spróbować Montrachet z 1989 roku. Zostałam nim poczęstowana, kiedy pracowałam w restauracji, podczas degustacji pionowej. Do dziś mi wstyd, że nie miałam świadomości, co piję. I to chyba było najpiękniejsze wino, jakiego kiedykolwiek próbowałam.

Od razu Ci posmakowało?

Maja: Myślę, że każdy by się w nim zakochał. Niestety, cena jest wysoka.

Ile kosztuje?

Maja: Około 2 tysiące złotych, w zależności od rocznika.
Wiesław: Moje doświadczenia rozpoczęły się w Australii, w latach osiemdziesiątych. W Polsce chyba jeszcze nie można było dostać chardonnay. Piłem tam wino – to było chardonnay z semillon – o ciekawej nazwie: White Burgundy. W tamtych czasach było to jeszcze możliwe. Wtedy w Australii był nawet szampan! Dziś te nazwy są zarezerwowane wyłącznie dla regionów francuskich. W każdym razie – to było moje pierwsze zetknięcie z tą odmianą.

I jak wypadły wina? Smakowały Ci?

Wiesław: Doskonale, te wina były świetne. Do tego stopnia, że gdy wróciłem do Europy i po raz pierwszy spróbowałem Chablis, wydało mi się nieprzyjazne. Miałem w pamięci słoneczną Australię. Dziś jednak uważam, że to Europa jest wzorcem.

Po kieliszek chardonnay często sięgała Bridget Jones. Czy można powiedzieć, że to wino kobiece?

Maja: Rzeczywiście, w filmach chardonnay często piją kobiety.
Wiesław: Tak, picie wódki na ekranie jest passé, a picie wina stało się eleganckie.

Ale czy to oznacza, że chardonnay to damskie wino?

Wiesław: Trudno powiedzieć. Tak jak od zawsze trwa dyskusja, czy Barolo jest męskie, a Barbaresco damskie.
Maja: Po chardonnay sięgały też Desperate Housewives, czyli Gotowe na wszystko. Tak naprawdę chodzi o rozpoznawalność i nazwę. Na przykład Gewürztraminer źle się wymawia, to nie brzmi aż tak dobrze. Chardonnay jest słowem – kluczem.

Gdybyście mieli wymienić swoje ulubione chardonnay, byłyby to…

Maja: Montrachet, to, od którego zaczęłam i które piłam raz w życiu. Ale jest też doskonałe Meursault, chardonnay z Burgundii. Wiesław otwierał je kiedyś podczas Akademii Kocham Wino. Jest kremowe, jedwabiste, absolutnie nic mi w nim nie przeszkadzało.
Wiesław: Ja jestem fanem win świeżych. Starsze białe wino może być ryzykowne. Nie znamy jego historii, choćby tego, jak było przechowywane. Kocham też kwasowość, a ta ginie lub zmienia swój charakter podczas długiego przechowywania wina.

Dlatego sięgasz po…?

Wiesław: Petit Chablis.

Po co nam tyle różnych chardonnay? Nie lepiej pić jedno, które się lubi?

Maja: To tak jak z ubraniem. Są rzeczy na co dzień i te od święta. Na przykład Woodhaven jest jak ulubiona para dżinsów. Po pracy, w domu, otwieramy właśnie takie proste, bezpieczne chardonnay. A kiedy przychodzi weekend lub jakaś szczególna okazja, mamy ochotę na coś odświętnego. Przyda się garnitur, sukienka i nieco inne, może bardziej poważne wino.

Gdybyśmy siedzieli teraz przy winie, które chardonnay mielibyście w kieliszkach?

Maja: Szampana Blanc de Blanc, uwielbiam bąbelki.
Wiesław: To ja chętnie bym dołączył, też lubię szampana. A gdyby to miało być wino spokojne, to Morillon, czyli chardonnay z Austrii.

Dlaczego akurat z Austrii?

Wiesław: To niedocenione wina, ale zawsze ogromnie mi smakowały. Może dlatego, że spędziłem w Austrii dwa lata i uczestniczyłem w wielu degustacjach.

Czyli przez sentyment?

Wiesław: Też. I przez ludzi, których tam poznałem. Ale szampana to bym się z Mają napił.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Close